Polska oburzona Polska oburzona
406
BLOG

Marketing narracyjny Mistewicza a reforma emerytalna

Polska oburzona Polska oburzona Polityka Obserwuj notkę 1

   Prof. Paweł Śpiewak (Fakty po faktach 23.02.12) bardzo słusznie zauważa, że w sprawie reformy emerytalnej brak jakichkolwiek regulacji, projektów około emerytalnych, czyli oprzyrządowania, o którym można rozmawiać, a istnieje jedynie goła idea „67 lat”. Brak w niej tak podstawowych szczegółów, jak choćby propozycje dla ludzi, którzy już nie są w stanie dłużej ciężko pracować, a innej pracy dla nich brak. Pan Mistewicz natomiast stale podkreślał, ze najważniejszy jest wysiłek komunikacyjny. Wysiłek komunikacyjny jest oczywiście ważny, ale najważniejsze jest to, co mamy do zakomunikowania. Donald Tusk nie przekazuje w sprawie emerytur nic po za ogólnikami, dlatego że nie ma nic więcej w tej sprawie do powiedzenia, a oprzyrządowanie i szczegóły, o które słusznie pyta pan Śpiewak, nie istnieją. Premier zachowuje się tak, jakby się z kimś założył (obiecał), że reformę przeforsuje bez względu na skutki społeczne. Pan Mistewicz stale powtarza, że należy społeczeństwo przekonywać, i mówić takim językiem aby ludzie zrozumieli. Ale co zrozumieli i do czego przekonywać? W pierwszej kolejności trzeba wiedzieć, jakie się ma propozycje dla poszczególnych środowisk. Jeśli nie mamy nic do zaproponowania, po za ideą „67 lat”, to żadna retoryka tego nie zmieni. Dydaktyczno-protekcjonalne podejście do społeczeństwa co raz bardziej mnie denerwuje. Do ludzi ciężkiej pracy nie trzeba mówić jakimś specjalnym językiem (o czym mówi pan Mistewicz). Oni znają język polski, i czekają na konkrety i szczegóły tej reformy. Cały problem polega na tym, że po za ideą „67 lat” Donald Tusk nie ma nic więcej do przekazania społeczeństwu. A jeżeli np. ktoś nie będzie w stanie już pracować dłużej (bo wcześniej ciężko pracował 40 lat), a wiek emerytalny jeszcze nie nadszedł, to przecież można zawsze nałożyć alimenty na dzieci. A że rodzina często biedna, to już szczegóły, które pana premiera ani pana Rostowskiego nie interesują. Premier nie jest, to już wiemy na pewno, specjalistą od takich szczegółów. Najważniejsze, że ZUS zaoszczędzi. A jeżeli w przyszłości zabraknie rąk do pracy, czego obawia się minister Rostowski, to jest nadzieja, że jak człowiek nie będzie miał za co żyć, to choćby na kolanach do roboty się weźmie. I to są chyba jedyne „projekty”, które ma w zanadrzu pan premier. Kampania wyborcza już przecież minęła, człowiek już nie jest najważniejszy, już zagłosował. Teraz najważniejsze są rynki finansowe, o których wspominał pan Mistewicz. Ale rynki finansowe nie są ważniejsze od potencjału społecznego, i bez chronienia tego potencjału poprzez choćby projekty około emerytalne, których obecnie brak, żadna reforma się nie uda.

   W tej chwili pozór konsultacji społecznych przekroczył dla mnie masę krytyczną. Donald Tusk, jak i większość połów PO, są mistrzami udawanej troski. Premier bardzo martwi się tym, aby emerytura nie była za niska i tym, jak ludzie będą żyli za 800 zł. na emeryturze przez 30 lat (kto tego dożyje), ale nie interesuje go wcale, że ludzie niejednokrotnie za taką niską kwotę ciężko pracują. Nie martwi się też tym, co będzie miał zrobić człowiek, który nie będzie miał ani pracy (bo do ciężkiej nie będzie się nadawał) ani emerytury. Tu propozycji brak, to szczegóły. Pan Mistewicz stale powtarza, że najważniejszy jest wysiłek komunikacyjny. Wydaje mi się, ze przecenia on wagę retoryki i marketingu narracyjnego. Zanim zaczniemy się zastanawiać, w jaki sposób kogoś przekonać do naszych propozycji i jakich użyć słów, to najpierw musimy dokładnie wiedzieć, jakie to są propozycje. Natomiast jeśli ktoś chce kolejny raz oszukać i wykorzystać społeczeństwo, to marketing narracyjny niewątpliwie się przyda. Tylko co to ma wspólnego z dialogiem społecznym?

   Przedstawiciele związków zawodowych z komisji trójstronnej, mówią, ze maja swoich ekspertów i swoje wyliczenia. Dlaczego ich głosu nie słyszę w mediach. Jednym z nielicznych ekonomistów, którzy poważnie traktują społeczeństwo w całości, a nie tylko wybrane grupy, jest profesor Bugaj (Fakty po faktach 21.02.12 – polecam). Jego nie interesuje marketing narracyjny, uczciwie przedstawia fakty, i mówi o rozwiązaniach, które nie są obciążające tylko dla jednej grupy społecznej. Pan Petru natomiast w tej samej rozmowie forsuje przede wszystkim te rozwiązania, które są korzystne dla środowiska, które on reprezentuje. Ale czy to jest dialog ze społeczeństwem? Prawdziwy dialog wymaga rzetelności i uczciwości obu stron. Gotowości do ustępstw obu storn. A przypominam, że Polska nie związała się do tej pory z artykułem 4 Europejskiej Karty Społecznej (mówiącej o prawie do pracy godziwej), która powstałą w 1961 roku! I nas stale się porównuje do Szwecji i Niemiec. Może najpierw zrównanie wysokości płac ze Szwecją i Niemcami, a później podwyższenie wieku emerytalnego. Gdy będę odpowiednio dużo zarabiać, sama dodatkowo się ubezpieczę. Dalszy drenaż wyłącznie ludzi pracy z oszczędzaniem środowisk finansowych i bankowych, jak również administracji państwowej (przypominam ostatnie premie) jest dla mnie nie do przyjęcia, i żaden wysiłek komunikacyjny tego nie zmieni. Czekam na konkretne projekty, o których braku mówił pan Śpiewak, bo to co obecnie proponuje rząd (goła idea „67 lat”) jest lekceważące w stosunku do społeczeństwa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka